Krzysztof Kolany2010-12-30 06:01główny analityk 06:01„Inflacja jest formą podatku, który można nałożyć bez ustawy” – mawiał Milton Friedman. Gdy ceny benzyny zbliżają się do 5 zł/l, a żywność drożeje w średnim tempie 5% rocznie, kwestia przyczyn inflacji nabiera coraz większego znaczenia. Wzrost cen dóbr i usług w gospodarce jest namacalnym śladem zjawiska, które ekonomiści nazywają inflacją. Inflacja jest procesem spadku siły nabywczej pieniądza, którego wszyscy doświadczamy za sprawą rosnących kosztów życia. Lecz to nie dobra materialne stają się warte więcej, lecz pieniądz, za które je nabywamy, traci swą siłę nabywczą. A ponieważ współczesny pieniądz jest kontrolowany przez państwo, to przedstawiciele władz ponoszą główną odpowiedzialność za postępującą utratę jego wartości. Zasób pieniądza w Polsce (czyli podaż pieniądza) na koniec listopada wyniósł 763,35 miliarda złotych – to suma wszystkich bankowych depozytów, gotówki w obiegu i kasach banków. W ciągu 12 miesięcy suma ta zwiększyła się o 9,1%, czyli o 63,5 mld złotych. W tym samym czasie wartość wszystkich dóbr i usług finalnych wytworzonych w Polsce (czyli PKB) zwiększyła się nominalnie o ok. 4,7%. Wynika z tego, że pieniądza przybywało szybciej niż realnie istniejących dóbr. Zgodnie z prawem popytu i podaży większa ilość oferowanego produktu (pieniądza) przy relatywnie mniejszej ilości towarów i usług skutkowała wzrostem cen tych ostatnich. Zmalała więc jednostkowa wartość każdej złotówki, za którą dziś można kupić mniej dóbr niż jeszcze rok temu. Główny Urząd Statystyczny oszacował skalę deprecjacji polskiego pieniądza na 2,8% w ujęciu rocznym. Z powodu szybkiego przyrostu podaży pieniądza obecna stuzłotówka ma identyczną siłę nabywczą co 97,27 złotych sprzed 12 miesięcy. Skąd się biorą pieniądze? Każde dziecko wie, że pieniądze biorą się z banku. A skąd bank ma pieniądze? Otóż we współczesnym systemie finansowym każdy bank na unikalne prawo do produkowania pieniędzy. Działa tu mechanizm zwany „mnożnikiem kreacji pieniądza”. Jeśli Nowak ulokuje w banku tysiąc złotych, to z tych pieniędzy bank udzieli Kowalskiemu kredytu za 965 złotych (3,5% odprowadzając na rachunek NBP z tytułu rezerwy obowiązkowej). Następnie Kowalski wyda te pieniądze, kupując np. gwoździe w sklepie Gwoździńskiego. W ten sposób pieniądze uległy „cudownemu rozmnożeniu”, bowiem Nowak i Gwoździński będą mieli razem złotych. Gdy Nowak i Gwoździński pójdą na zakupy, wykreują dodatkowy popyt na towary, który zacznie podnosić ceny w całej gospodarce. Tak właśnie dzięki kreacji pieniądza przez banki rodzi się inflacja. Jednakże banki nie mogą kreować pieniądza bez ograniczeń. Limity narzucają im władze monetarne, które przy pomocy rozmaitych narzędzi kontrolują wzrost podaży pieniądza i pośrednio decydują o skali inflacji w gospodarce. W Polsce odpowiedzialność spoczywa na Radzie Polityki Pieniężnej, która zgodnie z prawem ma obowiązek prowadzenia takiej polityki, aby inflacja ustabilizowała się na poziomie 2,5% rocznie. Tyle że część członków RPP (zarówno tej jak i poprzedniej) często wymiguje się od swych ustawowych obowiązków i optując za niedostatecznie restrykcyjną polityką przyzwala bankom na wykreowanie większej ilości pieniądza, co po pewnym czasie przekłada się na wyższą inflację. Współcześnie podstawowym instrumentem polityki pieniężnej jest ustalanie przez bank centralny stóp procentowych, które mają bezpośredni wpływ na poziom oprocentowania kredytów i depozytów. Im wyższe stopy, tym mniejsza skłonność do zaciągania kredytów, co przekłada się na wyhamowanie wzrostu podaży pieniądza. Gdy stopy zbyt długo pozostają zbyt niskie, to ludzie chętniej się zadłużają, pozwalając bankom na większą produkcję pieniądza, co zazwyczaj prowadzi do wyższej inflacji. Tzw. stawka referencyjna NBP ustalana przez Radę Polityki Pieniężnej od czerwca 2009 roku wynosi 3,50% i jest najniższa w historii III RP. Przez całą drugą połowę 2010 roku większość członków Rady ignorowała narastającą presję inflacyjną (w postaci przyspieszającej produkcji pieniądza) i wbrew oczekiwaniom wielu ekonomistów ani razu nie podniosła stóp procentowych. Skutkiem tych decyzji jest ostatnie przyspieszenie inflacji, widoczne w postaci coraz szybciej rosnących cen. Krzysztof Kolany Analityk Źródło:
Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwaniaInflacja na świecie w 2010 Inflacja – obniżanie się siły nabywczej pieniądza. Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy. Autor: Milton Friedman Każdej inflacji towarzyszy moralne rozluźnienie. Wynika to po części z tego, że inflacja zabija wiarę w trwałość czegokolwiek. Odbiera wiarę w przyszłość. A człowiek pozbawiony tej wiary nie ma zobowiązań – ani wobec innych, ani wobec siebie. Toteż inflacja jest nie tylko zjawiskiem ekonomicznym, ale także problemem etycznym, chorobą, która atakuje i niszczy kulturę. Autor: Ryszard Kapuściński, Lapidaria
Franz Josef Strauß. Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy. Milton Friedman. Istotą demokracji jest obywatelska świadomość, że każdy grosz z podatków należy do nas wszystkich, a nie tylko do polityków. Steven Kelman, wykładowca Harvard Kennedy School of Government. Źródło: „Forum”, 7 maja 2012. Foto. internet (TV Republika) Według premiera Mateusza Morawieckiego nadmierne zyski Norwegii ze sprzedaży ropy i gazu są niesprawiedliwe. Hmmm..? Ceną sprawiedliwą jest cena rynkowa. Nie musimy kupować od Norwegów. Niesprawiedliwością jest coś innego. „Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy” (M. Friedman). „To, że premier Mateusz Morawiecki zaatakował Norwegię, od której dramatycznie potrzebujemy gazu, żeby zapełnić nim gazociąg Baltic Pipe, może oznaczać dwie rzeczy: albo premier już wie, że żadnego gazu z Norwegii nie będzie, albo… już wie, że będzie musiał kupować ten gaz po koszmarnie wysokich cenach. Albo to niestandardowa „taktyka negocjacyjna” – komentuje słowa premiera Maciej Samcik. Państwa kierują się swoimi interesami. Oceniają je ze swojego punktu widzenia. Każdy tak robi. Wojny mają swoje koszty i nie można ich kalkulować w oderwaniu od ich ekonomicznego aspektu. Ceny są rynkowym fenomenem i nie istnieją poza rynkiem. Są jego tworem i powstają jako pochodne działań jednostek lub grup, które działają w swoim imieniu. Wojna niczego tutaj nie zmienia. Wprost przeciwnie. Dobra rzadkie stają się rzadsze, a do tego dochodzi jeszcze geopolityka. Jak długo możemy przedłużać wojnę? Zależy od tego, ile posiadamy na koncie. Dzisiaj wygląda to trochę inaczej. Jest to możliwe dlatego, ponieważ istnieje pieniądz dekretowy, czyli taki, o którego emisji, ilości w obiegu i zasadach obiegu decydują dekrety władzy państwowej. Jest Rada Polityki Pieniężnej, ale nie jest ona niezależna od bieżącej polityki państwa. Jednym z najbardziej przerażających następstw funkcjonowania pieniądza dekretowego, jest możliwość przedłużania się wojen. Podczas pierwszej i drugiej wojny światowej rządy Francji, Niemiec, Włoch, Rosji i Wielkiej Brytanii pokrywały znaczną część swoich wydatków dzięki inflacji. Zwraca na to uwagę Jörg Guido Hülsmann w „Etyce produkcji pieniądza”. Papież Franciszek ostrzega, że eskalacja konfliktu na Ukrainie może doprowadzić do katastrofy. Papież nie powiedział tego wprost, ale mechanizm finansowania wojny wymyka się dzisiaj spod kontroli. O wydatkach decydują rządy. Nie muszą mieć zgody swoich parlamentów, ponieważ jako narzędzie mają w swoich rękach pieniądz dekretowy. Nie muszą przekonywać obywateli do swoich racji, ponieważ podatki na swoje cele mogą ściągać bez ustawy w postaci inflacji. – Narzucacie całemu polskiemu społeczeństwu w tej chwili ogromne poświęcenia finansowe. Polacy mają zagryźć zęby, po to, żeby realizować politykę polską, tak jak wy rozumiecie jej cel – powiedział Krzysztof Bosak w rozmowa na antenie Polsat News, która dotyczyła wojny na Ukrainie i sankcji. Rząd nie mógłby tego zrobić bez pieniądza dekretowego. W średniowieczu inflacja, czyli obniżenie wartości pieniądza przez dodawanie innego tańszego kruszcu, bała bardzo poważnym występkiem moralnym i bp Mikołaj z Oresme (†1385) nazywał to grzechem. Czym jest sprawiedliwa cena? Pisałem o tym w felietonie z okazji wprowadzenia Nowego Ładu i apelu Premiera, aby Polacy pilnowali sklepikarzy i sprawdzali, czy obniżają ceny. O. Jacek Gniadek SVD Źródło: Facebook Autora Inflacja w marcu br. wzrosła do 10,5 proc. z 8,5 proc. w lutym br. – prognozuje ekonomista Banku Pekao Piotr Bartkiewicz. Według niego, główną przyczyną ostatnich wzrostów cen jest wojna w Ukrainie. W piątek GUS opublikuje szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w marcu 2022 roku. – Prognozujemy,…„Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy.” Milton Friedman Czym jest inflacja? W dużym uproszczeniu jest to zjawisko obniżenia siły nabywczej pieniądza. Wzrasta poziom cen dóbr i usług w gospodarce i za tą samą kwotę możemy kupić mniej. Jak ma się inflacja do naszych oszczędności? Ona je po prostu pożera. Jak niekorzystnie jest trzymanie oszczędności w papierowym pieniądzu pisaliśmy w „Czy papierowe banknoty to pieniądze ?”. Jak działa inflacja w praktyce? Jak to się dzieje, że 7% zysku z lokaty nie przynosi nam 7% większych możliwości zakupów. Użyjmy matematyki. Zysk z lokaty pomniejszony o inflację wyliczamy wg wzoru: Dla naszego przykładu przyjmujemy: roczna lokata z oprocentowaniem 7 % roczna inflacja w wysokości 3 % Teraz już wiemy ile zarobiliśmy na takiej lokacie. Resztę odsetek pożarła inflacja. Dodatkowo, jeśli Klient ulokuje 100 000 zł na 12-miesięcznej lokacie z oprocentowaniem 7%, to po roku nie będzie miał 107 000 zł. Od tych 7 000 zł dochodu zapłaci 19 % podatku „Belki”, więc naprawdę wyjmie 105 670 zł. Spójrzmy teraz na sytuację rynkową: W momencie otwierania lokaty cena koszyka dóbr i usług wynosiła 5 000 zł. W tym koszyku są zawarte hipotetyczne dobra i usługi. Rok później cena tego samego koszyka wzrosła o 3% (inflacja = 3%) i wynosi już 5 150 zł. Naszym celem jest porównanie rzeczywistej siły nabywczej pieniądza przed ulokowaniem pieniędzy na lokacie z ich wartością w momencie zamknięcia lokaty. Korzystając z naszego „koszyka” możemy policzyć, że w momencie otwarcia lokaty oszczędzający mógł kupić 20 „koszyków”(miał 100 000 zł, a cena koszyka wynosiła 5 000 zł). W dniu zamknięcia lokaty klient może kupić 20,52 koszyków (ma 105 670 zł, a cena za koszyk wynosi 5 150 zł). Realnie, uwzględniając inflację oraz podatek, oszczędzający zarobił; Po takich wyliczeniach można założyć, że Polacy trzymają swoje oszczędności na rachunkach bankowych lub lokatach terminowych na pewno nie z chęci zysku. Magnesem zatem musi być bezpieczeństwo. Ludzie ufają zapewnieniom rządu i banków , że ich oszczędności są gwarantowane i bezpieczne. Czy tak jest naprawdę? Zobacz „Pewne jak w banku”. Obecnie żyjemy w okresie deflacji, czyli zjawiska odwrotnego do inflacji. Ale odkładanie pieniędzy na lokatach nie stało się bardziej atrakcyjne, ponieważ znacznemu obniżeniu uległo oprocentowanie lokat. A co jeśli inflacja wzrośnie? Sztuczne ustawianie ujemnych stóp procentowych, masowy dodruk pieniądza, rynek olbrzymiego długu i inne kuriozalne zabiegi globalnej finansjery sprawiają, iż na naszych oczach tworzy się ogromna bańka finansowa. Jej skutkiem, prędzej czy później, musi być wzrost inflacji. Nie będzie to jednak wzrost rzędu 3-7%, a skok dwucyfrowy. Taka sytuacja miała już miejsce wielokrotnie na przykład w PRL-u oraz w dawnych Niemczech czy Zimbabwe. Mówiliśmy o tym w artykule „Czy papierowe banknoty to pieniądze?”. Jak zabezpieczyć się przed inflacją? Rozwiązanie jest tylko jedno. Dywersyfikacja. Nasz majątek powinien być podzielony tak, aby nie skupiał się na jednym instrumencie zachowywania wartości. Nieruchomości, papiery wartościowe i waluty nie zdają egzaminu w okresie wysokiej inflacji. Aby nasze finanse nie zachwiały się u samych podstaw, powinniśmy zadbać o złoty fundament. Niezależnie od tego ile procent obiecują banki i jak bezpieczne wydają się obligacje, należy 20-30 % oszczędności przechowywać w złocie. Warto mieć złotą tarczę Zdaniem ekonomistów, którzy aktualnie nie pracują dla rządów i banków, nie można w nieskończoność drukować pieniędzy i uniknąć inflacji. Kolejna bańka pęknie, a kiedy to nastąpi warto będzie móc się schować się za złotą tarczą. We wpisie „Jak złoto trzyma wartość” udowodniliśmy, że złoto przez tysiące lat najlepiej chroniło wartość majątków swoich właścicieli.I jak zwykle przy takich artykułach moja wklejka: * Inflacja Definicja: Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy a lud przyjmuje to bez szemrania jako planowe